ogrodzenie
Po dłuuuuuugiej przerwie w pisaniu, ale nie w czytaniu, aż takich wielkich postępów nie ma,ale ruszyliśmy z ogrodzeniem z siatki. Jak dla mnie jest to duży postęp. Nawet nie wiecie jak się cieszę, albo pewnie się domyślacie!!!
Próbujemy doprowadzić naszą działkę do porządku, żeby mozna było tam cokolwiek posadzić zanim jeszcze bedziemy stawiać dom. Nie wiedziałam, że tyle trzeba roboty wykonać, żeby coś później rosło. Pęcherze na rękach od grabienia tego wyschnietego perzu aż mnie pieką. W końcu jakiś facet, który coś robił na polu przyjechał z czymś co się zwie bronami (chyba tak to się nazywało;) zlitował się nade mną i trochę pozgarniał ten perz (jutro trzeba go spalić). Tym sposobem zyskaliśmy nowego, bardzo miłego sąsiada, który jeszcze do nas zawita. I jeszcze ziemniaków dał. Zaczynam doceniać peryferie miasta, lub poprostu wsie.
Wracając do ogrodzenia: robiliśmy tak: słupki zalewane gotowym betonem, przez oczka drut i na to siatka. Dzisiaj zrobililiśmy tylko 50 m albo aż, bo kto nie wie to działka ma długość prawie 140 m czyli 45 słupków w tym 2 narozniki (to jest tylko jeden bok). Moi dzielni Panowie na czele z moim tatą i wujkiem w czwartek chcą skończyć całość!!! Tutaj ukłony dla wujka i całuski dla kochanego Taty, bo bez nich to odgrodzenie by nie powstało. Oczywiście mój mąż i brat ostro im pomagali...Ale fajnie piszę "Zrobililiśmy", a moja druga połowa ma co do tego wątpliwości...A co, ja za to grabiła, paliłam perz, przywiozłam im jedzonko, byłam w pracy itd. i itp.
JEST CUDNIE!!! Już nie długo bedzie mozna sadzić drzewka owocowe, a na wiosnę ogród, jest ogrodzenie to sarenki i zajace nie objedzą.
Dobrej nocki życzę!!!